niedziela, 5 maja 2013

12 rozdział

Rozdział 12
Szłam właśnie na trening z Simonem, co mi się na prawdę nie uśmiechało. Miałam spuszczony łeb i zastanawiałam się nad tym demonem. Czy to możliwe, by moje wierzenia, które wpajano mi przez całe życie legły w gruzach? Nie ufałam mu. Najbardziej wściekałam się na Rose. Dlaczego spiknęła się z Willym? Co jest w nim takiego, że go obroniła, albo że jest wart życia i zaufania? Tego zamierzałam się dowiedzieć później. 
Weszłam właśnie do sali, gdzie jak zwykle czekał mój trener, ale tym razem nie sam. Obok niego stała Olivia. Puściłam cicho z ust parę wulgaryzmów i niechętnie podążyłam w ich stronę. 
- Jestem - mruknęłam. 
- Nie da się Ciebie nie zauważyć - zaśmiał się, a blondynka uwieszała się na nim wyraźnie napalona. Było mi niedobrze.
- Super - zwróciłam się tym razem do Olivii - To jest trening, nie pokaz mody - Simon skarcił mnie wzrokiem.
- Wiem, wiem, ale po prostu jestem ciekawa jak sobie radzisz - puściła narzeczonego i położyła dłoń na moim ramieniu, którą po chwili zrzuciłam - jeśli to jakiś problem mogę iść do pokoju.
- To dobry pomysł - odwróciłam się od nich i zaczęłam robić samodzielną rozgrzewkę - nie przeszkadzaj sobie, sama poprowadzę swój trening - powiedziałam głośno. Kątem oka zauważyłam, że się całują i Olivia zwróciła się do wyjścia. Wydawało mi się, że na twarzy Simona zobaczyłam ulgę. Możliwe jednak, że mi się przywidziało. 
Dzisiaj Simon poświęcił się gibkości. Byłam cała obolała, bo nie była to moja mocna strona. Musiałam samymi nogami przemieszczać się po linię, która zawieszona była przy suficie. I nie żebym mogła chodzić. Liny były dziwnie ułożone, praktycznie cały czas byłam w pozycji szpagat. Pochwa mnie już cholernie bolała, więc kiedy Simon powiedział, że to już koniec treningi odetchnęłam z ulgą. Jednak noga wysunęła się z liny i upadłam na plecy wyjąc z bólu. Mój mentor szybko podbiegł do mnie i chwycił w ramiona. 
- Eleanor, nic Ci nie jest? - widać było, że się martwi, ale ja nie miałam siły odpowiedzieć. Oparłam się na łokciach i próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku - leż - rozkazał. Przyciągnął mnie bliżej i czułam jego zapach. Po moim policzku spływała łza, którą on otarł.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - wysapałam. Dobrze wiedział o co mi chodzi, odwrócił wzrok i przycisnął mnie mocniej. 
- Nie mówmy o tym teraz.
- Jak nie teraz to kiedy? - nie dawałam za wygraną. Plecy nadal mnie bolały, a łzy i tak same leciały.Jego palce wbiły mi się w ramiona, nie panował nad sobą.
- A Leo? - teraz to ja odwróciłam wzrok.
- Ty o nim wiedziałeś - szepnęłam - ja o niej nie - w tym momencie zrobił coś co ukoiło cały mój ból, rozpacz i strach.
 Pocałował mnie czule. Odwzajemniłam jego pocałunek. Jego dłoń muskała mój policzek. Moja ręka dotknęła jego piersi. Miałam wrażenie, że straciłam grunt, unoszę się w powietrzu. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Mogłam dotykać tych warg całą wieczność, nic się nie liczyło tylko on. Wiedziałam, że czuje to samo co ja. Coraz bardziej go pożądałam, jego ręce powędrowały na moje biodra. Boże jak ja go pragnęłam! Mimo wszystko on pierwszy się opanował i odsunął ode mnie. Jego ciało drżało i patrzył się w moje oczy. Nie żałował. Nie mógł się ruszać, a mój ból znów powrócił. Próbował się opanować, co przychodziło mu z trudem. Chwycił mnie za rękę i mocno ją trzymał, nie puszczał. 
- Eleanor... - zaczął niepewnie - przepraszam...
- Nie przepraszaj - przyłożyłam mu palec do ust - wiem, że to się więcej nie powtórzy, wiem - znowu byłam bliska łez - ale nie przepraszaj, bo to zniszczy moje wspomnienie - przytulił mnie mocno, a ja pozwoliłam na sobie chwilę słabości. Płakałam, a on głaskał mnie po włosach. Wiedziałam, że zaraz będę musiała wracać i udawać, że nic się nie wydarzyło. 
- Przepraszam, że nie powiedziałem Ci o Olivii - szepnął mi do ucha, a jego oddech muskał moją skórę. Nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło. Odsunęłam go i pocałował w policzek, a następnie wyszłam starając się nie reagować na ból w plecach. Spostrzegłam jego smutny wzrok odprowadzający mnie do wyjścia. 
***
Wróciłam do pokoju szykując się na lekcję biologii. Carolyne rozmawiała przez telefon z moim bratem i nie zwracała na mnie uwagi. Zauważyła mnie dopiero jak się rozłączyła. 
- Jak trening? - spytała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Spadłam na plecy i trochę bolą - skrzywiłam się. Oczywiście nie powiedziałam jej reszcie.
- Nie ma dnia byś nie zrobiła sobie krzywdy - zaśmiała się. 
- Jak Felix? - zmieniłam temat skutecznie.
- Zaprosił mnie na piknik - teraz to ja wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam sobie wyobrazić brata urządzającego piknik - nie śmiej się! - zażądała, a ja nie mogłam się opanować. Dała mi kuksańca. 
- Przepraszam, ale to komiczne - łapałam powietrze - mam nadzieje, że uda wam się - przytuliłam ją mocno, a ona zdziwiona odwzajemniła uścisk. Spojrzałam na zegarek i wiedziałam, że jestem już spóźniona na lekcję  - spóźnimy się.
- No... - odwróciła wzrok - ten piknik jest teraz.
- Jesteś szalona.
- To Twój brat - uśmiechnęłam się i westchnęłam żartobliwie. Pocałowałam ją w policzek i poszłam na lekcję. 
Nauczycielka oczywiście zanotowała moje spóźnienie. Zapisałam temat i położyłam się na ławce, odliczając minuty do końca zajęć. Nie pamiętam nawet o czym mówiła, ale ja miałam to gdzieś. Miałam ważniejsze problemy na głowie. Na przykład Willy. Co ja miałam z nim zrobić? Zawsze mogłam udać się do wujka i mu opowiedzieć o nowym znajomym. Jednak była Rose. Mówiła, że jest dobry. Nic z tego nie rozumiałam. Demon to demon, zawsze będzie zły. Ale jeśli Rose się nie myli? Jeśli ma racje? Może naprawdę jest dobry. Jedno wiedziałam na pewno. Była to moja ostatnia lekcja dzisiaj, ponieważ zamierzałam spotkać się z dziewczyną o różowych włosach.
Wychodząc z sali napotkałam Leo. Zrobiło mi się głupio, ale odwzajemniłam pocałunek.
- Co tam? - zaczął beztrosko.
- Widziałeś Rose? - spytałam tuląc się do niego.
- Była w bibliotece, a co?
- Dzięki! - ucałowałam go szybko i biegiem ruszyłam na trzecie piętro.
Wchodząc do pomieszczenia poczułam zapach starych książek. Szukanie dziewczyny zajęło mi jakieś dwadzieścia minut. Zauważyła mnie tak szybko jak ja ją.
- Powinniśmy chyba porozmawiać, nie sądzisz? - patrzyła się na ziemie, a ja czekałam na odpowiedź.
- Oczywiście - usiadła na ziemie i gestem ręki kazała zrobić mi to samo - Więc zacznę może od początku - zacisnęła pięści - Po tych morderstwach postanowiłam powęszyć za murami akademii. Zaczęłam od miejsc gdzie znaleźli ofiary. Znalazłam wisior z inicjałem O.S. Na początku myślałam, że to kogoś z nieżyjących, ale żaden nie miał imienia na O i nazwiska na S - zrobiła krótką pauzę - w pewnym momencie przede mną ukazał się demon i zaczęłam uciekać. Złapał mnie, nawet nie musiał się wysilać. Kiedy myślałam, że zaraz zginę pojawił się Willy i kazał mu mnie puścić. Powiedział, że ja jestem jego własnością, a tamten uczynił tak, jak rozkazał. Gdy odszedł Willy spytał się czy nic mi nie jest i bezpiecznie odprowadził mnie do akademii. Rozmawiałam z nim jakąś godzinę, ale Leo mi przerwał - a więc wtedy to było... - potem zaczęłam się potajemnie z nim spotykać i on na prawdę nie jest taki jak oni. On czuje, ma dobre serce i nie zabija ludzi. Wysysa energię zwierząt - prawię jak Leo, uśmiechnęłam się - to cała historia. I pamiętaj, że uratował Cię przed Kathy - kompletnie zapomniałam o tym, że chciała mnie zabić - to jak? dasz mu szanse? - w tym momencie w głowie prowadziłam walkę. Uratował mnie i Rose... może naprawdę nie jest zły? Wtedy na parkingu również jej zaufałam, więc dlaczego nie mam zrobić tego teraz?
- Chcę go poznać - przytuliła mnie mocno, a ja zaczęłam się śmiać.
- Kocham Cię Eleanor, kocham!


12 rozdział jest? Obecny ! Co sądzicie? Podoba wam się? Mam wrażenie, że mi nie wyszedł, ale opinię zostawiam wam.
Czym więcej komentarzy tym szybciej rozdział ! ;))
Szablon wykonała Rowindale dla Zaczarowane-Szablony

12 komentarzy:

  1. Dwulicowy dureń -.- Co to za narzeczona?! Nie! Niech z nią zerwie! Natychmiast! A rozdział świetny <3 Jestem straaasznie ciekawa tego demona! :D Mam nadzieję, że on naprawdę jest dobry. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo fajny, tylko trochę szkoda mi Leo. On nic nie zrobił, a jego dziewczyna całuje się z trenerem. Pozdrawiam i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, dziewczyno.. Rozwalasz mnie totalnie! ;D Serio?! Simon i El..? ;( A ja tak uwielbiam Leoo... ♥ Jestem ciekawa co dalej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, z jednej strony szkoda Leo, ale z drugiej... Jejku <3 Simon i El są idealną parą ^^
    Tak się cieszę ^^
    hm. Chce poznać 'dobrego' demona? Jestem ciekawa.
    Czekam nn! :D

    Pozdrawiam :)

    serce-smierci.blogspot.com
    drzwi-przeznaczenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo świetne <3 a ten pocałunek- mistrzostwo . Masz talent do pisania , czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawde świetne :). Chociaż kibicuje bardziej Leo i El ale... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie :)

    http://bezimienny-skawina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, super, super.!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nastepny.??

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy dodasz następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Brązowooki, wysoki i szczupły chłopak po śmierci swoich rodziców i po początku końca świata zaczyna walkę o życie. Razem z siostrą zmagają się z trzęsieniami Ziemi, wybuchami wulkanów i kwaśnymi deszczami. Ale gdy spotykają na swojej drodze Sophie i Dowódce ich świat obraca się jeszcze raz o sto osiemdziesiąt stopni. Czy podczas tych wszystkich kataklizmów człowiek i tak może stanąć do walki z człowiekiem? Czy miłość umie pokonać zło? A co jeżeli pamięć ludzka jest ulotna i raz jesteś czegoś pewien a raz nie? Co się dziej z człowiekiem bez imienia? Ginie?
    http://julus-world.blogspot.com/
    Zapraszam na 5 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem mile zaskoczona Twoim opowiadaniem *-* czekam na więcej! Pozdrawiam i życzę dużo weny ;3

    OdpowiedzUsuń

>