niedziela, 26 maja 2013

13 ROZDZIAŁ

Rozdział 13
Dochodziła północ, a ja czekałam przy murze na Rose. Miałyśmy spotkać się z demonem i kiedy mijały kolejne minuty, byłam coraz bardziej zaniepokojona. Powinnam pójść do wujka i zgłosić mu to, Łowcy zabiliby go i wszystko byłoby w jak najlepszym porządku. Niestety ja zawsze wybieram najtrudniejsze wyjścia. Najwidoczniej tak musi być i nie ma innego wyjścia.
Kiedy zjawiła się Rose, jednym uchem przeskoczyłyśmy mur. Było ciemno, przez co liczba strażników zwiększyła się i wydostanie się stąd było niebezpieczne. Kiedy usłyszałam kroki, schowałyśmy się w krzakach.  Leżałyśmy w nich skupione i ciche czekając aż znowu będzie pusto. Po chwili sprintem ruszyłyśmy na wyznaczone miejsce. Nieraz musiałyśmy uważać, bo o mało co nie wpadłyśmy w Łowce. Na nasze nieszczęście zauważał nas, a ja musiałam go ogłuszyć.
- Cholera, rozpoznał nas – sapnęłam.
- Spokojnie – usłyszałam głos przyjaciółki. 
Rose ukucnęła przy nim i położyła dłoń na jego czole. Następnie zamknęła oczy i drapnęła go lekko swoim czerwonym paznokciem. Dmuchnęła na zadrapanie i go zostawiła. Przyglądałam się scenie zaniepokojona, ponieważ nie wiedziałam co ona robi.
- Kiedy się obudzi będzie myślał, że spotkał dwie kobiety. Zupełnie różniące się wyglądem od nas. Miejmy tylko nadzieje, że pomyśli o demonach – odpowiedziała, wyprzedzając moje pytanie.
- Ty umiesz…
- Potrafię przekształcić czyjeś wspomnienia. Oczywiście nie ich przebieg, ale wygląd – uśmiechnęła się skromnie – prorocy mają swoje sztuczki.
- Chodźmy za nim się przebudzi – wskazałam na niego i ruszyłyśmy dalej.
Willy już tam na nas czekał z zaniepokojonym wyrazem twarzy. Rose rzuciła się na niego i ucałowała w policzek. Ja jednak stałam w bezpiecznej odległości, gotowa na atak.
- Lękałem się, iż was złapali – w jego głosie słychać było ulgę.
- Blisko było – warknęłam. Rose obdarzyła mnie karcącym spojrzeniem.
- Przepraszam za El, całe życie była szkolona…
- Wiem. Każdemu demonowi należy się śmierć – głęboko westchnął i wypuścił z objęcia moją przyjaciółkę i po chwili skrzyżował ręce – doskonale Cię rozumiem, sam tak samo bym się zachowywał.
- Jednak nadal nie mogę w to uwierzyć – stanęłam bliżej proroczki – nigdy nie słyszałam o dobrych demonach.
- Bo jesteście ślepo zapatrzeni w to, w co was wpajano od narodzin. Owszem zdecydowana większość nie mają serca, ale istnieją tacy, którzy je mają.
- Dlaczego tak jest? – zapytałam.
- Gdy Cię przemieniają myślisz tylko o pożywianiu się ludźmi. Brakuję Ci energii życiowej, bez której nie możesz normalnie funkcjonować. Bez niej cierpisz, masz wrażenie że umierasz, ale nie możesz. Czym więcej zabijesz ludzi, tym bardziej stajesz się bezduszną bestią.
- Ile?
- W praktyce wystarczy piętnastu – odpowiedział tak, jakby było to normalne – wiem, brzmi to dziwnie, wręcz idiotycznie. Niestety takie są realia.
- Nie próbowaliście udowodnić tego, iż jesteście inni? – wtrąciła się Rose.
- Niektórzy próbowali – zaśmiał się smutno i wpatrywał się w ziemie – zapłacili życiem.
- Eleanor, Ty możesz coś zdziałać! – na jej twarzy zrodziła się nadzieja – masz wpływowego ojca, uwierzy Ci, pójdzie do innych…
- Rose… - zaczęłam – nikt mi nie uwierzy.
- Uwierzą, zobaczysz.
- Ona ma racje – chwycił ją za dłonie Willy – nic na szybko, ok?
- El, przecież masz wpływy! Jesteś córeczką tatusia…
- W tej kwestii nic nie zdziałam, przykro mi – oparłam się o drzewo bezradnie.
Było mi źle z tym, że nie mogłam pomóc dziewczynie. Tak bardzo chciałam… Jednak nadal  nie ufałam jemu, po prostu nie umiałam. Owszem, uwierzyłam mu, ale jakiś wewnętrzny głos kazał mi go zabić. Mówił, że jest zły i nas zabije. Miałam ściśnięte pięści z całej siły, przez co paznokciami wbiłam się w skórę i poleciała krew.
Szelest liści.
Instynktownie się odwróciłam i spostrzegłam obcą mi postać. Kolejny demon – pomyślałam.
- Uciekajcie! – usłyszałam krzyk Willy’ego.  Rzuciłam z siebie parę wulgaryzmów i szarpnęłam Rose, by dotrzymywała mi tępa w biegu.
- A co z Willym? – wysapała.
- Da sobie rade.
Uciekałyśmy słysząc za sobą pościg, który deptał nam po pietach. Rose była coraz bardziej zmęczona i wiedziałam, że nie damy rady uciec. Zatrzymałam się więc i kopnęłam przeciwnika w brzuch. Nie dałam mu czasu na namysły, rzuciłam się na niego i zaczęłam okładać go rękami. On jednak chwycił mnie za nadgarstek i rzucił za siebie prosto w drzewo. Demon był wyraźnie rozwścieczony i spragniony energii życiowej.
- Biegnij Rose i wezwij pomoc! – rozkazałam jej i wdałam się w bój z bestią dwa razy większą ode mnie.
Miał jakieś dwa metry wysokości i wyrobione mięśnie. Jego włosy były kruczoczarne, a oczy czerwone. Wymierzyłam mu kopniaka w biodro i w kark, a ten zawył rozwścieczony.
- Suka! – syknął groźnie i jego pięść uderzyła mnie w mostek.
Cofnęłam się i na chwile oparłam o drzewo. Uspokajałam oddech i podniosłam z ziemi kawałek kory z ostrym końcem. Ruszyłam biegiem na przeciwnika i moją broń wbiłam mu w obojczyk. Krzyknął głośno z bólu i jednym ruchem wyjął drewno z siebie i celował prosto w moje serce, cudem udało mi się zrobić unik. Z jego rannego obojczyka lała się krew i widać było, że go osłabiłam. Zwinnie broniłam się przed jego atakami. Nie miałam żadnej broni, dzięki której mogłabym go zabić więc została mi tylko walka i nadzieja, że Rose zdąży wezwać pomoc. Gdy poczułam drzewo za plecami czekałam aż demon ruszy w moją stronę, tak też się stało, a ja chwyciłam się grubej gałęzi nade mną i szybko podciągnęłam się na nią. Ten uderzył głową i zachwiał się. Zeskoczyłam na niego i z całej siły z pół obrotu uderzyłam go w miejsce, w które oberwał z własnej głupoty. Udało mi się go obezwładnić na jakiś czas, a następnie zaczęłam uciekać. Byłam już cholernie zmęczona, obolała i przewrażliwiona. Kiedy okazałymi się mury akademii odetchnęłam z ulgą. W pewnym momencie wpadłam na kogoś i krzyknęłam ze strachu z obawy, że tamten się przebudził i złapał. Kiedy zrozumiałam, że to Nicholaus zaczęłam się uspokajać.
- Witaj grzesznico – trzymał mnie w szczelnym uścisku i wpatrywał się zaniepokojony i rozbawiony.
- Cześć, cześć – posłałam mu niewinny uśmiech – Rose jest cała i zdrowa? – zapytałam.
- Tak, wpadła na mnie i powiedziała o waszym nocnym spacerze.  Przecież jakbyście poprosiły poszukałbym tego całego mchu dla was! – chciałam wybuchnąć śmiechem. On naprawdę uwierzył w to, że poszłyśmy szukać jakiegoś durnego mchu?
- Przepraszam – powstrzymywałam się od parsknięcia.

- Już dobrze, dobrze. Dzięki temu, że Cię lubię zostawię to bez większego rozgłosu – puścił mi oczko – ale żeby mi to było ostatni raz! – kiwnęłam posłusznie głową, wiedząc, że kłamię – wracajmy zanim ktoś nam złoży niespodziankę. 




Koniec rozdziału ! ; )  Co sądzicie  ? Udał się choć troszeczkę ? ; )


PS ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE ! ! !
MAM NADZIEJE, ŻE TAK JAK POKOCHALIŚCIE PRZYGODY ELEANOR, TAK POKOCHACIE BIRGIT ;)) 
ZAPRASZAM WAS KOCHANI ! ; )))
Szablon wykonała Rowindale dla Zaczarowane-Szablony

9 komentarzy:

  1. O MATKO O MATKO O MATKO!!! Genialne! Piękne! Cudowneeeeee ! *-* Dziękuje bardzo za powiadomienie mnie o nowym rozdziale ^3^ mile spędziłam czas na czytaniu go, w ogóle to chyba mój ulubiony ^^.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo...
    Wreszcie dodałaś rozdział!
    Jak zwykle świetny!
    Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja się będę rozpisywać? :) Zawsze rozdziały są genialne i będę się tego trzymać. Robi się coraz bardziej ciekawie, tylko brakuje mi Leo.. ;( ;D
    Czekamy na następny! <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, ale jedna literówka mnie rozbawiła:
    "Każdemu demonowi należy się śmieć" - ś m i e ć xD

    Aha, mam prośbę - mam info o rozdziałach bloglovina nie pisz u mnie komentarzy typu "Jest rozdział" ok?

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha Sue, też padłam na to zdanie xD Ale każdemu zdarzają się głupie wpadki :P Rozdział z a j e b i s t y! <3 I pryzwalę każdemu, kto zaprzeczy! Brakowało mi tylko trochę Simona ;) Ale ja jestem jego chorą umysłowo fanką, mnie się nie przejmuj, mi zawsze będzie go brak ;) Fajnie wybrnęli z tym mchem. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziałuu!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A według mnie - przepraszam za szczerość - to jeden z twoich gorszych rozdziałów. W scenach walki pisz krótkimi zdaniami. Doda to tekstowi dynamiki. Nie komentowałam poprzednich notek bo pewnie i tak byś nie zaglądała na zaległe komentarze, ale generalnie myślę, że źle robisz dając Simona na amanta głównej bohaterki. W końcu to jest zwykła uczennica. Nawet nie napisałaś co niezwykłego może w niej być, czy coś. Nie wiem czy rozumiesz. W każdym razie uważam, że nie potrzebnie pchasz tu ten trójkącik, a nawet kwadracik miłosny. Poza tym, Ellie musi być strasznie płytka skoro oceniła Olivię od razu na pustą blondynę, gdy tylko ją zobaczyła.
    No nie wiem, nie wiem. Znacznie lepiej mi się czytało Niewidzalnego. Ale okej. Rób co chcesz, w końcu to twoje opowiadanie.
    Ja życzę jedynie powodzenia i weny.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, błąd - "Niewidoczny", a nie "Niewidzialny". Ach to moje rozkojarzenie.
      Poza tym - "śmieć" ---> "śmierć"
      i "za nim" ---> "zanim".

      Usuń
  7. Bardzo dużo się zmieniło na blogu. ;) Chodzi mi między innymi o wygląd.

    http://polishglambertdziennik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

>