Rozdział 15
Siedziałam skulona w łóżku cała spuchnięta od płaczu. Straciłam Leo. To wszystko moja wina, gdybym zabroniła nam tego wyjścia...Nie wiedziałam co robić. Prawdę póki co zna tylko Simon, Willy i Rose. Zobaczyła to wszystko i zawiadomiła Simona. Mimo wszystko i tak jestem odpowiedzialna za jego zniknięcie i prawdopodobnie śmierć. Jako Łowca powinnam go ochronić, jakoś pomóc. Może i jestem kadetką, ale sam fakt. Byłam za niego odpowiedzialna i zawiodłam. Znacie to uczucie, kiedy kochasz kogoś i w jednej chwili go tracisz? Wystarczy chwila, głupia kłótnia... tego kogoś już nie ma. Nie wiesz czy wróci, a już bardziej w to wątpisz. Najgorsze jest to, że mogłaś go uratować. Mógłby być teraz przy Tobie, szeptać czułe słówka, czułabyś jego zapach, miękkie usta na swoich. Jego dotyk działałby na Ciebie jak najmocniejszy narkotyk, ale jednocześnie uspokajał. Teraz tego nie masz. Zostało Ci tylko mieć nadzieje, że on wróci cały i zdrowy.
- Jak się czujesz? - spytała się Carolyne. Przyniosła mi ciepłą herbatę i usiadła na łóżku obok mnie. Według niej Leo wyszedł sam i go złapali. Jaka ona naiwna...
- Źle - wytarłam łzy. Chciałam by tu był. Pocieszył, przytulił...
- Łowcy go odnajdą. Zobaczysz...
- Sama w to nie wierzysz Carolyne - westchnęłam. Przypadkiem kubek spadł mi na kołdrę, przy okazji parząc mi nogi. Wypuściłam brzydkie słowo i chwyciłam się za głowę - on nie może zginąć! Nie pozwolę... Znajdę go! - byłam zrujnowana psychicznie. Chciałabym go uratować, ale jestem pod obserwacją innych Łowców.
- Eleanor uspokój się. Idź się wykąp i czas na lekcje... - zrobiłam to co mi kazała. Ubrałam się w pierwszy lepszy ciuch i podążyłam na mitologię.
Wszyscy patrzyli się na mnie krzywo. Nie potrafiłam nikomu spojrzeć prosto w oczy. Na zajęciach nie potrafiłam się skupić. Chciałam wyskoczyć przez okno i znaleźć Leo. Postanowiłaś pójść z ostatnich lekcji na dach akademii. Moje małe sekretne miejsce.
- A Ty znowu na wagarach? - usłyszałam ciepły głos, który przyprawiał u mnie gęsią skórkę.
- A Ty znowu na warcie? - zaśmiał się i przysiadł obok - przykro mi z powodu...
- Skończ. Mam dość tych bezużytecznych zdań, które jeszcze bardziej mnie dołują - schowałam głowę między kolana.
- Chciałbym Ci jakoś pomóc.
- Muszę go znaleźć. To wszystko moja wina i ja jestem za niego odpowiedzialna. Jeśli coś mu się stanie... - powstrzymał mnie. Głęboko się zastanawiał nad odpowiedzią.
- Nic Cię nie powstrzyma, prawda? - rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. Kiwnęłam głową - pomogę Ci. Jednak sami nie możemy wyruszyć.
- Inni nas nie wypuszczą. Poza tym nie możesz ryzykować. Mogą Cię zwolnić.
- Wolę zapewnić Ci bezpieczeństwo. Wezmę Nicholausa. Komu ufasz? Oczywiście z naszej rasy?
- Bratu, Carolyne i Tony.
- Weź ich - chciał wstać, ale ja go chwyciłam za rękę. Popatrzył się na mnie.
- Czy gdybym znała dobrego demona, przydałby się? - zaskoczyłam go pytaniem. Nie wiedział co odpowiedzieć.
- Tak, chyba tak - westchnął - co chcesz mi przez to powiedzieć?
- Willy. Adorator Rose. On jest inny, na prawdę - przymknął na chwilę oczy - ale wtedy musimy zabrać też ją.
Ogólnie rzecz biorąc mój mentor zgodził się. Mieliśmy wyruszyć w nocy. Cholernie się bałam.Kiedy poprosiłam przyjaciół o pomoc, bez wahania się zgodzili. Byłam im bardzo wdzięczna, choć wiedziałam na co ich narażam. Najbardziej zaniepokojona była Rose. Niestety czekało mnie jeszcze spotkanie z wujkiem. Wyglądało to tak, że mam być grzeczna i nie narażać się na nic. Przytulił mnie i mówił jak to mu przykro. Pozwolił mi nawet zrobić sobie tydzień wolnego od zajęć. W pokoju brunetka zastanawiała się nad rzeczami, które miała zabrać.Ja osobiście zabrałam parę ciuchów, dezodorant i telefon. Simon miał przygotować dla każdego broń. Wzięłam jeszcze moje wspólne zdjęcie z Leo. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam jak Carolyne wyciągnęła spod łóżka łuk i strzały. Zaśmiałam się i mocno ją przytuliłam.
- Ryzykujesz życie - próbowałam przywrócić jej jasność myślenia.
- Wiem. Robię to nie tylko dla Ciebie, ale również dla niego. Jest moim przyjacielem i jeśli mogę mu pomóc, to to zrobię.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczna - obdarowała mnie całusem w policzek.
- Ruszajmy - i skoczyła przez okno, a ja za nią. Teraz nie było już odwrotu.
Byli już tam wszyscy, ale nawet o jedną osobę za dużo. Stała w cieniu, zasłonięta kapturem. Podeszłam do niej i go zdjęłam. Zaniemówiłam na widok Kathy.
- Felix! - zawołałam go - co ona tu do jasnej cholery robi?!
- Chcę się zemścić! Zabili mi siostrę! - zaczęła się tłumaczyć.
- Ty chciałaś mnie zabić! Skąd mam wiedzieć, że nie spróbujesz tego raz jeszcze?
- Ryzyko to podobno Twoje drugie imię - Simon nas zaczął uciszać i chwycił za ramiona. Czułam, że ta podróż będzie gorsza niż myślałam.
- Kathy się przyda. Mamy po swojej stronie przynajmniej magię - przegryzłam sobie wargi, kątem oka zauważyłam za murami demona. Próbowałam się uspokoić - El nie ma czasu, musimy iść za nim nas złapią.
- Ma racje. Nie chcę stracić życia - zaśmiał się Nicholaus.
- Dobra. Chodźmy - popatrzyłam na wszystkich - to jest ostatnia chwili na wycofanie się...
- Nie marudź, tylko rusz dupę! - popchnął mnie Tony. Powoli wszyscy przeskakiwali mur. Przywitałam się z Willym.
- Czeka nas długa droga - odezwał się. Kazałam mu ruszać. Teraz zdałam sobie sprawę do czego doprowadziłam.
Wiem, że słabe. Jak całe opowiadanie zresztą. ALE przywiązałam się do El, na prawdę. Pokochałam ją i cholernie mi jej żal. Jestem ciekawa co sądzicie? Jak będzie przebiegała ta podróż ?
Kocham was <3
Cudowny. <3
OdpowiedzUsuńRany, zaraz zacznę ryczeć... ;(
Oby go uratowali. Uwielbiam Leo <3 Wampir 4ever :> I nie rozumiem w pewnych momentach Kathy, no ale cóż. No czekam na kolejny, mam nadzieję, że niedługo wstawisz :**
Świetny! <3 Ojeeej, mam nadzieję, że uda im się znaleść Leo! Ale na miejscu El nie ufałabym Kathy za nic w świecie. Ona coś knuje. Na stówę. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3 ;*
OdpowiedzUsuńSłabe?! Może dla Ciebie. Ja tak długo czekałam na cd, że nawet największa chała byłaby dla mnie wspaniałością :D
OdpowiedzUsuńOby kolejny wpis nie wymagał tyle cierpliwości :)
Szkoda że tak rzadko dodajesz rozdziały :(
OdpowiedzUsuńA ten rozdział jest Mega *.*
Czekam na next.
Pozdrawiam ;*
Łooo...zaniemówiłam ... serio...brak słów :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość oprócz prologu, bo stwierdziłam, że blog będzie strasznie fikcyjny... ale przeczytałam 1 rozdział i tak trafiłam tu.
Świetnie *.*
Czekam na to co dalej wymyślisz i jestem naprawdę tego ciekawa.
Pozdrawiam Tia.
(chcesz to zajrzyj do nas)
zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńJako, iż ważą się losy tego opowiadania [when-the-moon-rises.blogspot.com/] chciałabym prosić cię o wyrażenie swojej opinii na temat ostatniej notki. Jako, iż kiedyś zaglądałaś do mnie, to bardzo chętnie wzięłabym twój głos pod uwagę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
świetne
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards. Szczegóły u mnie na wladczyni-mocy.blogspot.com
OdpowiedzUsuń