Rozdział 3
Dyrektor
Abajew był wyraźnie zaskoczony naszą obecnością.
- Panie
dyrektorze. – Zaczęła Nathalie. – Tych trzech – wskazała nas ręką – Zostało
przeze mnie przyłapanych na spożywaniu alkoholu w pokoju Eleanor. – Wujek
wyglądał na nieco znużonego i wydawało się, że w ogóle go to nie zdziwiło.
- Zostaw nas
samych Nathalie. – Rozkazał, a ta kiwnęła głową i posłusznie wyszła. – Jestem
naprawdę zawiedziony. –Rozpoczął wykład. – Wszystko rozumiem, ale żeby w
pierwszy dzień dać się przyłapać ? – Westchnął.
- Wujku
przepraszamy… - Jąknęłam. – To się więcej nie powtórzy.
- Wiem o
tym. – Podszedł do mnie, ale myślami był gdzie indziej. – Bo jeśli was znowu
ktoś przyłapie zostaniecie wydaleni ze szkoły. – Rozszerzyłam usta ze
zdziwienia, ale zaraz je zamknęłam. Konsekwentny jak nic. – I nie myślcie, że
kara was nie dosięgnie. – Obdarzył nas surowym wzrokiem.
-
Oczywiście. – Przytaknął Felix.
- Mój drogi.
– Zwrócił się bezpośrednio do mojego brata. – Miałem nadzieje, że spotkamy się
w bardziej przyjaznych okolicznościach. – Spojrzał się teraz na Petera. – Nie
spodziewałem się tego po panu. – Wrócił na swoje miejsce za biurkiem.
- Możemy iść
wuju się rozpakować ? – Spytałam.
- Zaraz jak wymyśle wam karę. – Podrapał się po brodzie. –Panie Peter,
przez dwa miesiące będziesz pomagał woźnemu codziennie po lekcjach w jego
obowiązkach. Rozumiemy ?
- Oczywiście
panie dyrektorze. – Odpowiedział posłusznie.
- Znikaj. –
I tak zrobił. – Felix. Znając życie to Ty przywiozłeś alkohol. – Żadnej
odpowiedzi. – Przez pół roku codziennie po lekcjach będziesz pomagał konnemu w
jego obowiązkach. Rozumiemy ?
-
Oczywiście.
- Znikaj. –
Wyszedł. – Eleanor i co ja mam z Tobą począć. – Wstał i badawczo mi się
przyglądał. – Jako, że widocznie Ci się nudzi i nie masz co robić do końca Twojej
nauki tutaj będziesz trenowała pod okiem nowego ochroniarza w naszej szkole,
który jest jednym z lepszych łowców. – Zrobił krótką pauzę. – Znasz Simona ?
- Nie znam
wujku.
- To jutro
zaraz po lekcjach go poznasz. – Stwierdził. – Zjaw się na treningu, dobrze ?
- Oczywiście
wujku. – Mój ton wyrażał nutkę sprzeciwu, ale raczej jej nie spostrzegł .
- Zejdź mi
już oczu.
- Oczywiście
wujku. – Odpowiedziałam posłusznie i wyszłam.
Podążyłam w
stronę pokoju z opadniętą głową. Wiedziałam, że rodzice się dowiedzą i będę
miała przechlapane u ojca. Wkurzy się, że zaraz po jego wyjeździe jego dzieci
wzięły się za picie alkoholu, ale jeszcze się bardziej wkurzy się, ponieważ nie
zorientował się, iż Felix przemycił piwa w jego obecności. Da nam niezły
wycisk, a zwłaszcza swojej córeczce. Nagle wpadłam na jakąś osobę.
- Ej uważaj
ciamajdo jak łazisz, bo… - spojrzałam na ego twarz i od razu na twarzy pojawił
mi się uśmiech. – Leo ! – Rzuciłam mu się na szyje !
- A Ty jak
zwykle pyskata i niebezpieczna dla otoczenia. – Skomentował, a następnie
pocałował mnie namiętnie w usta. – No i cholernie pociągająca i seksowna. –
Powtórzył pocałunek. Leo był najlepszym wampirem jakiego znałam. Kochałam i
ufałam najbardziej w całym tym cholernym świecie. – Słyszałem, że masz kłopoty.
- Już cała
akademia wie ? Dopiero co wyszłam z gabinetu. – Puściłam go z objęć. – Do końca
mojej nauki tutaj będę trenowała z jakimś starym wieśniakiem. – Wyobrażałam
sobie siwego dziadka, który miał mnie trenować.
- No
myślałem, że będzie gorzej. – Uszczypnął mnie w policzki, a ja prawie się
zamachnęłam jednocześnie lekko go przestraszając. – No co ? Treningi są lepsze
niż czyszczenie szkolnych kibli lub końskiego łajna. – W sumie miał racje, ale
oni nie musieli pracować do końca nauki tutaj.
- Ale będę
miała przez to mało czasu dla siebie. – Westchnęłam i wtuliłam się w jego pierś
wciągając przy okazji jego zapach
perfum, który tak uwielbiałam. – Tęskniłam. – Powiedziałam czule. On
odpowiedział na to mocnym uściskiem i cmokiem w czubek głowy. – Idę do pokoju
się rozpakować. – Stwierdziłam nie chętnie.
- Mogę Ci
pomóc jeśli chcesz. – Chwycił mnie za rękę i podążyliśmy w stronę mojej
sypialni. Na miejscu czekała już Carolyne z Rose.
- Rose ! –
Rzuciłam się na dziewczynę o różowych włosach.
- Cześć
piękna ! – Ucałowała mnie w policzek. – Co tam Leoś ? – Mrugnęła do mojego
chłopaka.
-
Pomyślałem, że pomogę Eleanor z rzeczami. – Uśmiechnął się wesoło.
- Cud
chłopak ! – Krzyknęła Carolyne.
- Uważajcie,
bo on jest zajęty. – Zagroziłam dziewczyną palcem i następnie zwróciłam się do Leo. – Ty też
sobie uważaj . – Pokazałam mu język. Podeszłam do walizki i zaczęłam się
rozpakowywać. Poskładane ubrania Leo wkładał do szafy.
-
Przepraszam, że nie było mnie na urodzinach. – Odezwał się. Popatrzyłam na
niego czule i wiedziałam, że mnie nie okłamuje. Wiem, że ma problemy w
rodzinie, bo jego rodzice nie akceptują jego diety. Leo woli żywić się
zwierzętami niż ludźmi . Dla niektórych to obraza społeczeństwa wampirów. Jego
tata najchętniej by go zabił, ale mama jakoś tam go broni na swój sposób. Nie
chciałam wiedzieć co teraz wymyślili. Chwyciłam go za rękę i dodałam mu trochę
otuchy.
- To nie
Twoja wina Leo. – Stwierdziłam. – Na pewno to nadrobisz, a tymczasem zajmijmy
się moimi rzeczami. – Był wdzięczny za zmianę tematu.
Kiedy już
skończyliśmy wszyscy razem zeszliśmy na apel, który jak co roku dyrektor
wygłaszał swoją mowę. Szłam za rękę z moim boskim chłopakiem i rozmawiałam z
Carolyne i Rose.
- Jakieś
nowe wizje pani prorok ? – Zapytałam Rose.
- Teraz nie,
ale z dzisiejszego ranka już się sprawdziła. – Odpowiedziała.
- Jaką
miałaś ? – Dopytywała Carolyne.
- Że Eleanor
wyląduje u dyrektora. – Zaśmiała się.
- Mogłaś
zadzwonić to bym była grzeczna. – Zarzuciłam. Gdy spojrzałam na Leo to ten był
myślami gdzie indziej i w ogóle nas nie słuchał. Głęboko się nad czymś
zastanawiał. Szturchnęłam go lekko łokciem w ramię i wzrokiem prosiłam by
powiedział co się stało, on jednak tylko posłał mi smutny uśmiech mówiący, że
wszystko ok.
Wchodząc do
auli natknęliśmy się na Lucy, Alice i Tony’ ego. Wyściskaliśmy się wszyscy z
tęsknoty o cieszyliśmy się, że nasza paczka znowu jest w komplecie. Lucy była wilkołakiem,
Tony wampirem, a Alice wróżką i moją kuzynką. Była na ostatnim roku , a jej
chłopak był zwykłym człowiekiem. O dziwo rodzice akceptują jej związek z
Carolem. Poznali się przypadkiem na wakacjach. I się w sobie zakochali. Niestety
wszyscy wiedzieli, że jeśli myśli o wspólnej przyszłości z nim będzie musiała
wyrzec się swoich mocy. Przestanie być wróżką, a stanie się człowiekiem.
Usiedliśmy
wszyscy w ostatnim rzędzie i rozmawialiśmy chyba najgłośniej ze wszystkich
zebranych tutaj. Dołączył do nas Felix z Peterem. Dobrze wiedziałam, że mojemu
bratu podoba się Carolyne, a Lucy podoba się Peter. Tomy podkochiwał się w
Alice, ale kiedy dowiedział się o Carolu załamał się. Każdy w każdym się ktoś podkochiwał, ale bał
się to wyznać drugiej osobie wyznać nie chcąc zniszczyć przyjaźni. Ja
zaryzykowałam i jestem szczęśliwa. Kiedy Agnes – żona dyrektora zaczęła nas
wszystkich uciszać powoli zamilkliśmy.
- Witam
wszystkich ! – Przywitał się wujek. – Tych nowych jak i zarówno tych starych. -
Patrzył na naszą grupę. – Jestem bardzo uradowany, że nas tylu tu jest. Mam
nadzieje, , że ten rok będzie dla nas wszystkich doskonały i bezpieczny. Są
nowi nauczyciele i pragnę byście ich przyjaźnie przywitali i dali poznać naszą
akademie. Pokażcie się z jak najlepszej strony. – teraz patrzył tylko i
wyłącznie na mnie. Bardziej te zdanie było skierowane dla mnie. – Ochrona jest
jeszcze bardziej ulepszona więc radzę wam nie próbować niegdzie uciekać i
przemycać. – Wzrok podążył na Felixa. Trochę mnie to rozbawiało. – Wiem, że
przynudzam – Zaśmiał się do siebie. – Więc powiem krótko. – Zrobił poważną
minę. – Jest to mój obowiązek i powinniście wiedzieć. Demony są coraz bardziej
potężne więc skrócam wasze wyjścia. Każdy może wychodzić na miasto tylko raz w
tygodniu w towarzystwie przynajmniej jednego z Łowców. Oczywiście upewniam was,
że Akademia jest jednym z najbezpieczniejszych miejsc na całej półkuli
ziemskiej, a to wszystko dzięki dzielnym Łowcą. Więc jeszcze ostrzegam, że
jeśli komuś zechce się wymknąć i mu to się uda to na własne ryzyko i upewniam
was , że czeka go sroga kara, która może się skończyć wydaleniem. – Westchnął i
zrobił krótką pauzę jednocześnie przyglądając się wszystkim zebranym tutaj. –
To wszystko co chciałem ogłosić. Miłej nauki i osobiście ogłaszam, że Mistyczna
Akademia znowu zostaje otwarta ! – I zadzwonił dzwon z najwyższej wierzy, który
używany był tylko na rozpoczęcie i zakończenie roku. Wszyscy zaczęli klaskać i
rozeszli się po pokojach. Zastanawiała mnie sprawa z demonami. Łowcy polują, a
ich jest coraz więcej.
W pokoju
leżałam i wpatrywałam się w sufit. Sądziłam, że pierwszy dzień tutaj spędzę na
tajemnej imprezie gdzie zbierze się połowa studentów , a leże w pokoju i myślę
o demonach, bo nie chce mi się niegdzie iść. Carolyn czytała książkę „Zmierzch”.
Uwielbiała tą sagę. Leciała na Jackob’a, a mi bardziej podobał się Edward. Noc
już nastała, a ja już byłam senna.
- Idę spać.
Dobranoc. – Pożegnałam się z przyjaciółką.
- Śpij
dobrze. – Odpowiedziała, a ja pogrążyłam się we śnie.
~~~
Komentujcie ;)