Prolog
Nadszedł
czas na otworzenie Mistycznej Akademii. Miejsce dla osób, które nie są zwykłymi
ludźmi. Miejsce dla wampirów, wilkołaków, magów, duchów, proroków, syren, łowców
demonów, wróżek, medium, zmiennokształtnych i innych mistycznych stworzeń.
Wszyscy czekali aż sam dyrektor Alan Abajew przetnie symbolowo czerwoną
tasiemkę. On sam był ukraińskim wampirem,
który wpadł na pomysł zjednoczenia istot, którzy inni znają tylko z mitów i
bajek. Jednak głównym jego celem była chęć ochrony przed demonami. Najgorszymi
z najgorszych. Karmili się energią życiową innych, ale społeczeństwo mityczne
było dla nich głównym dodatkiem sił. Dyrektor spojrzał na pierwszych uczniów,
ich rodziców, nauczycieli i łowców, którzy mieli zajmować się ochroną szkoły.
Wyczekiwali na chwilę przecięcia taśmy.
- Ogłaszam,
że wszech i wobec Mistyczna Akademia w dniu dzisiejszym zostaje oficjalnie
otwarta ! – Krzyknął z całej siły, a jednocześnie przeciął nożyczkami wstążkę. Wszyscy zaczęli klaskać i wydawać okrzyki
radości. – Cieszę się , że tak wielka ilość młodych istot zechciała
uczęszczać do Akademii. Macie moje
słowo, że nic wam nie grozi ze strony demonów ! -
Krzyczeli i
klaskali tak, że jego zmarła dusza skakała z radości. Dyrektor Abajew należał
do wampirów z dobrymi intencjami. Przez całe trzysta lat swojego życia nigdy
nie skrzywdził żywego człowieka. Żywił się zwierzęcą krwią, a dzięki temu miał
mniejsze wyrzuty sumienia. Kochał czas kiedy stawał się niebezpiecznym drapieżnikiem,
kiedy biegał w tak niewiarygodnym tępię ledwie zauważalnym dla istot
śmiertelnych czuł , że żyje nawet jeśli nie było to prawdą. Alan jest bardzo szanowanym wampirem. Każdy kto
miał choć trochę rozsądku w głowię wiedział, że z nim się nie zadziera.
Zazwyczaj nie robił nic złego, ale jeśli ktoś mu porządnie zalazł za skórę był
bardzo konsekwentny i nie znał litości.
Rzecz jasna sam nikomu krzywdy nie robił, bo miał tak zwanych sługusów.
Były to ogry i cyklopy, istoty od brudnej roboty.
Zaczęła się uczta
z okazji otwarcia. Było niezliczenie wiele stołów po dziesięć miejsc przy
każdym .Dyrektor siedział obok swojej żony Agnes, która była wróżką. Stanowili
idealną parę. Kobieta była akurat w pierwszym miesiącu ciąży. Po drugiej
stronie Alana siedziało świeżę małżeństwo – Martha i Oscar. Wróżka, która była
siostrą jego żony i jej mąż – łowca. Resztę miejsc zajmowali nauczyciele.
- Doprawdy
Alanie, ta akademia jest cudowna ! – Podniecała się Martha. – Nasze dzieci będą
tutaj uczęszczać. – Uśmiechnęła się do dyrektora, a następnie chwyciła Oscara
za rękę i pocałowała w policzek.
- Miło mi to
słyszeć moja droga. – Podziękował z klasą Alan.
– Jednak bez wsparcia Agnes nie byłoby nas tu dzisiaj. – Obdarzył swoją
żonę szerokim i pełnym miłości uśmiechem. – I oczywiście naszemu dziecku. –
Pogłaskał brzuch swojej towarzyszce życia.
- Może
powinienem sprawdzić czy żadne demony nie chcą się wkraść. – Zaproponował poważnie
Oscar. Martha była wyraźnie niezadowolona jego wyznaniem.
- Ależ
kochanie, dzisiaj masz wolne i jesteś gościem u Alana. – Westchnęła.
- Twoja żona
ma racje. – Przytaknęła Agnes. – Twoi towarzysze poradzą sobie jeden dzień bez
Ciebie.
- Macie
racje. Taki nawyk. – Wydobył się na nieśmiały uśmiech. – Alanie, będziesz może
czegoś uczył ? – Zapytał chcąc zmienić temat.
- Owszem mój
przyjacielu. – Chwycił kielich z winem i wziął małego łyka, po chwili
odkładając go na swoje miejsce. – Będę nauczał historii.
- Można się było
domyśleć. W końcu to Twój konik. – Odezwała się Martha. – A Ty Agnes ?
-
Najnormalniejsza matematyka. – Zaśmiała się. – Nawet mistyczne istoty myszą
umieć liczyć.
- Święta
racja. – Zauważył Oscar. Spojrzał na zegarek . – Musimy powoli wracać.
- Już ? –
Zasmuciła się.
- Moja matka
przyjeżdża. Muszę odebrać ją z lotniska. – Odpowiedział jak gdyby nigdy nic. –
No nic. - Sapnął i wstał. – Było bardzo miło, ale nie
wszystko trwa wiecznie.
- Dyskutowałbym
Oscarze. – Uśmiechnął się szyderczo Alan. – No nic. Było mi bardzo miło mogąc
was gościć. – Podał rękę łowcowi i ucałował szwagierkę. – Do zobaczenia
następnym razem moi drodzy.
- Żegnajcie.
– Pożegnali się.
Tak
zakończyła się uczta. Uczniowie rozeszli się do swoich pokoi, rodzice już
zaczynali tęsknić, ale wiedzieli, że ich dzieci są bezpieczne. Oficjalnie
Mistyczna Akademia została otwarta, a ich wrota zapraszały wszystkie młode
istoty.
~~~
~~~
Bardzo zachęcam do komentowania. Chce wiedzieć co sądzicie i licze na wasze szczere opinie ! ; )
Całkiem przyjemnie się to czyta. :) Tylko zauważyłam, że zdarza ci się stawiać spację przed znakiem interpunkcyjnym, czego ja nienawidzę. :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za wilkołakami, wampirami i inne typu takie, ale powiem szczerze Prolog jest naprawdę świetny i mam zamiar czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńpomysł ciekawy i ogólnie nieźle, tylko zdarzają się drobne błędy, np. niewłaściwy przypadek
OdpowiedzUsuń