Rozdział 7
- Wyżej
garda. – Poprawił mnie Simon. Moim zadaniem było po prostu uderzać w jego klatkę
piersiową jak najmocniej, a następnie bronić się przed jego uderzeniami. –
Lepiej. Chociaż i tak idealnie nie jest. – Trening przerwał nam jakiś blondyn w
wieku Simona.
- Stary
idziemy na piwo ? – Klepnął mojego trenera w plecy.
- Nicholas
jestem zajęty. – Wskazał mnie dłonią. – Poza tym dzisiaj mam dyżur.
- Cześć,
jestem Nicholas. – Przywitał się ze mną. – A ruda koleżaneczka jak się zwie ? –
Puścił do mnie oczko.
- Eleanor. –
Odpowiedział za mnie Simon. Westchnął głęboko i się roześmiał. – Jest uczennicą
Akademii. Czwarty rok.
- Naprawdę ?
– Zarumienił się blondyn. – Cholera, taka strata. A chłopaka masz droga Eleanor
? – Pocałował mnie w dłoń.
- Mam drogi
Nicholasie. – Uśmiechnęłam się żartobliwie.
- Nie ma się
co dziwić. – Zrobił smutną minę. – Może wybierzesz się z nami na małe piwo
bezalkoholowe ?
- Nicholas
przestań. – Rozkazał Simon. Po jego minie widać było, że jest zażenowany i
jednocześnie wkurzony. – Przerwałeś nam trening.
- Mogę wam
pomóc. Też w końcu jestem Łowcą Demonów. – Wyciągnął z płaszcza mały sztylet i
podrzucił go wykonując jednocześnie salto w tył, a na końcu zwinnie go złapał i
schował z powrotem do kieszeni.
- Koniec na
dzisiaj. Wracaj do pokoju.
Warknął mój
trener i wyszedł z sali. Spojrzałam się na niespodziewanego gościa i poszłam do
szatni się przebrać. Szukałam moich
ubrań, ale nigdzie ich nie było. A w spodniach miałam telefon. Kopnęłam ścianę
i wyszłam z pomieszczania podążając w stronę pokoju. Jednak kiedy na drzwiach
od mojego pokoju wisiały rzeczy od razu domyśliłam się kto dopuścił się takiego
czynu.
- Słaby
kawał. – Powiedziałam sama do siebie.
Oczywiście
musiała to być Kathy, bo tylko ona nie ma wyobraźni. Zabrałam ubrania i weszłam
do pokoju gdzie siedziała pod oknem moja przyjaciółka. Cały czas dręczyło ją
to, że Demon o mały włos jej nie zabił. Nie mogła znieść myśli, że ją pokonał.
Usiadłam koło niej i ją przytuliłam.
- Jak się
czujesz ? – Spytałam załamaną Carolyne .
- Lepiej. –
Patrzyła się ślepo przez okno. – Nie rozumiem jak mogłam go nie rozpoznać. Ty
byś go przecież rozpoznała w pierwszej sekundzie.
- To był
Twój pierwszy kontakt z nim. Każdemu może się zdarzyć. Nie wiem czy nie
zareagowałabym tak samo. – Obdarzyłam ją pocieszycielskim uśmiechem. – Chciałaś
dobrze.
- Nie ważne.
Nie nadaje się na Łowce. – Z jej oczu poleciała łza.
- Nie
poddawaj się. Nie przeżyłabym takiej straty.
Dziewczyna wstała i wyszła z pokoju bez słowa.
Patrzyłam się na drzwi przez pewien czas. Kiedy wzięłam prysznic i ubrałam się
w czyste rzeczy wyszłam na spacer. Znalazłam się przy fontannie i tam
postanowiłam sobie usiąść i się zrelaksować. Usłyszałam czyjeś korki i nie
wiadomo czemu się schowałam za drzewem.
- Akademia
nie jest już tak bezpieczna jak kiedyś. – Powiedział nieznajomy mi głos.
- Trzeba
wzmocnić straż. – Rozpoznałam wujka. – Żadnemu adeptowi nie może spaść włos z
głowy.
- Ma się
rozumieć panie Abajew.
- Ilu
zginęło ? – Spytał, a ja na poczułam ciarki na plecach.
- Dwóch
Łowców.
- Cholera
jasna ! – Krzyknął dyrektor. – Nie chce słyszeć już o żadnej śmierci, chyba że
Demonów. Ma się rozumieć ?! Nie macie informować o tym rodziców.
- Oczywiście
panie Abajew.
- Możesz już
iść.
To wszystko
co usłyszałam, ale nie byłam z tego zadowolona. Poczekałam parę minut zanim wyszłam
zza drzewa. Nie chciałam, by ktoś przyłapał mnie na podsłuchiwaniu. Wróciłam do
fontanny i na niej po raz kolejny spoczęłam. Chciałam być sama. Przynajmniej na
ten czas. Wpatrywałam się w swoje odbicie fontannie i zastanawiałam się jaka
jestem naprawdę. Wpatrywałam się w odbicie atrakcyjnej rudej dziewczyny, która
była córką Łowcy i Wróżki. Ulubienica tatusia, od której wymaga się więcej od
Felixa. Ma być najlepsza i nie ma innej opcji. Nie może przecież nikogo
zawieść, tak została wychowana. Wystraszył mnie Leo kiedy zobaczyłam jego
odbicie. Niestety instynktownie kopnęłam go w krocze.
- Matko Leo
! Przepraszam, nie strasz mnie więcej. – Podbiegłam do mojego skulonego chłopaka.
– Nic Ci nie jest ?
- Wszystko ok,
ale boli mnie trochę przyrodzenie. – Trzymał się za jądra. Trochę za mocno go
kopnęłam.
- Nie trzeba
było się zakradać. – Uśmiechnęłam się. – Twoją dziewczyną jest w końcu Łowca.
- Właśnie o
tym sobie przypomniałem. – Zaśmiał się.
Wciągnął głęboko powietrze i usiadł. – Jak Ci minął dzień ?
- Okej. –
Tyle miałam do powiedzenia. Postanowiłam informacje, które niedawno wyłapałam
zostawić dla siebie. – Boli jeszcze ?
- Już mniej.
– Przytulił mnie. – Wiesz, że Cię kocham ?
- A wiesz,
że ja Ciebie też ? – Pocałował mnie czule. Przed nami wyskoczyła czarnowłosa kobieta z
rogami. Szybko wstałam i zasłoniłam Leo ciałem.
Był to Demon. Uśmiechała się szyderczo i przyglądała mi się z
rozbawieniem.
- Czego tu
szukasz ? – Warknęłam.
- Rozrywki. –
Zaśmiała się. – Liczę, że mi ją dostarczysz.
- Wynoś się
za nim wezwę Łowców.
- Sama nim
jesteś. – Zrobiła krok bliżej. Rzuciłam się na nią, ale ona była szybsza i
zrobiła zgrabny unik. Znowu się śmiała. – Widać, że kadetka.
- Leo
uciekaj do Akademii i wezwij Łowców. Ja się nią zajmę. - Rozkazałam
przyglądając się wrogowi.
- Zajmiesz
się mną mała smarkulo ?
Jej oczy
kipiały złością i rozbawieniem. Pobiegła w moją stronę, a ja szybko kopnęłam ją w brzuch. Zachwiała się lekko, ale zaraz
oddała mi tym samym, ale czułam , że mocniej. Pobiegła w stronę Leo. Wstałam
szybko i chwyciłam ją za rękę rzucając ją za siebie. Wstała i spoglądała się na
mnie rozłoszczona. Skoczyłam najwyżej jak się da i celowałam w jej kolano, ale
ona chwyciła mnie za nogę i rzuciła w fontannę. Uderzyłam się w głowie i nie
mogłam wstać. Chwyciłam się za nią i na dłoni zobaczyłam krew. Strasznie
kręciło mi się w głowię. Czarnowłosa podeszła do mnie i chwyciła mnie za gardło
jednocześnie mnie podnosząc. Jej usta rozszerzyły się i czułam, że wysysa ze
mnie energię życiową. Widziałam jak ją w siebie wchłania. Powoli traciłam
przytomność. Nagle wylądowałam znowu w wodzie. Usłyszałam krzyk Demona. To był
Simon. Przyszedł mi z pomocą i walczył z
nią. Jednak ona uciekła, a on podszedł do mnie i wziął mnie swoje umięśnione
ramiona.
- Nie pozwól
jej uciec. – Wysapałam ledwo.
- Krwawisz. –
Patrzył się na mnie zatroskany.
- Goń ją,
ona jest ważniejsza. – Próbowałam zejść, ale on trzymał mnie mocno.
- Wcale nie.
– Spojrzałam się w jego oczy i ostatnie co pamiętam to jego słowa. – Dobra
dziewczynka.
~~~~~
Koniec. Jeśli sie wam podobało zostawcie po sobie komentarz. Każdy komentarz od was jest dla mnie motywacją do dalszego pisania ! ; )))