Rozdział 5
Miałam
właśnie lekcje pływania z Nathalie, właśnie z tą, która nas przyłapała na
spożywaniu alkoholu. Ja, Carolyne i Rose uważnie słuchałyśmy tego co kobieta
nam chciała przekazać. Nathalie była wampirem i była w porządku. Jednak jeśli
chodzi o lekcje była strasznie wymagająca. Nie znam osoby, która byłaby od niej lepsza w
tej dziedzinie. Nie licząc oczywiście syren. Są to w końcu wodne stworzenia,
ale zdarzały się przypadki gdzie nawet Nathalie była od nich lepsza. W trójkę stałyśmy i czekałyśmy na pierwsze
polecenie.
- Na
rozgrzewkę osiem basenów dowolnym stylem. – Spojrzała się na grupę. – No ? Na co jeszcze czekacie ? Na oklaski ?
Do roboty !
Krzyknęła, a ja szybko wskoczyłam na główkę i
płynęłam kraulem. Skończyłam pierwszy
basen i odepchnęłam się stopami o ścianę i zaczęłam drugi. Słyszałam jak
nauczycielka każe nam przyśpieszyć. Tak jak chciała przyśpieszyłam. W krótkim
czasie skończyłam rozgrzewkę.
- Bardzo
dobrze Eleanor, ale i tak za wolno. – Skomentowała Nathalie.
Co prawda
byłam pierwsza, ale i tak za wolna. Usiadłam na ławce i czekałam aż reszta
skończy. Na szczęście nie musiałam długo czekać.
- Teraz
każdy z was po dwadzieścia razy wskakuje i wyskakuje z basenu. Macie na to –
Spojrzała się na zegarek. – Czterdzieści sekund. – Wszyscy ustawiliśmy się na swoich
miejscach i czekaliśmy na polecenie. – Start !
Krzyknęła, a
ja tak jak potrafiłam wskakiwałam i wyskakiwałam z basenu. Po lekcji pływania
przyszedł czas na matematykę z ciotką Agnes.
Siedziałam klasycznie z Carolyne. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym z
czego co jakiś czas upominała nas nauczycielka.
- Jeszcze
raz was upomnę i dostaniecie jedynkę za nieuważanie na lekcji. – Zagroziła.
Kiwnęłyśmy tylko głową ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Oczywiście
pani Abajew . – Odezwała się Carolyne. – Będziemy już grzeczne.
- Zobaczymy.
– Odpowiedziała lekceważąco. – Eleanor ile
to będzie ? – Spojrzałam się na tablice i w głowię natychmiast pojawił mi się
wynik.
-
Siedemnaście. – Odpowiedziałam uśmiechając się do cioci.
- Dobrze. –
Wróciła do tłumaczenia tematu. Ja i przyjaciółka wróciłyśmy do dalszej rozmowy.
Zaraz po dzwonku
udałyśmy się na lunch. Przy stoliku jak zwykle zasiadłam ja z moją
współlokatorką, Rose, Lucy, Tony, Leo, Alice, mój brat i Peter. Byliśmy zgraną
paczką i jak już mówiłam – każdy w kimś się podkochiwał.
-
Słyszeliście o tych morderstwach ? – Zaczął temat Tony. Przyznam, że mnie
zaintrygował.
- Jakich morderstwach
? – Uprzedziła mnie Alice. Zrobiła przerażoną minę jak to wróżki.
- Wczoraj
Łowcy znaleźli cztery osoby. – Odpowiedział. – Byli przymocowani do drzew i
każdy z nich na czole miał wyryty numerek. – Zrobił krótką pauzę. Wyobraziłam
sobie jak to wyglądało i zrobiło mi się niedobrze. – Najgorsze jest to, że byli
zwykłymi ludźmi. I nie mieli w sobie ani grama energii życiowej.
- Demony. –
Stwierdził fakt mój brat. – Gdzie ich znaleźli ? – Zapytał.
- Zaledwie
parę kilometrów od naszej Akademii. – Westchnął.
- Wuj miał
race. – Odezwałam się. – Demony są coraz bardziej potężniejsze skoro odważyli
się zrobić coś takiego w miejscu, gdzie roi się od Łowców.
- Wiadomo
cos o tych ludziach ? – Dopytywał się Leo.
- Nie
pochodzili z Crawley. Pierwsza kobieta nazywała się Suzanne De Fines i
pochodziła z Francji. Miała 34 lata i na czole widniał numer jeden.
- Nie była
nawet z Anglii. – Zauważyłam.
- To nie
wszystko. Numer dwa na czole miał niejaki Nikolaj Popow. Był z Rosji i miał 26
lat. – Alica miała już łzy w oczach. Nie lubiła takich sytuacji. Nie lubiła jak
w ogóle komuś działa się krzywda. - Numerem trzy była Eva Kisch z Niemiec.
Miała 42 lata. – Spojrzał się teraz na wszystkich i spuścił głowę. – Czwórka przypadła
na siedmioletniego Edgara Larsena z Norwegii.
- Bydlaki ! –
Oburzyła się Lucy.
- Skąd to
wiesz ? – Spytałam się Tony ‘ego. Przeraził mnie ten cały numer cztery. Jak
można było zabić małe dziecko ?!
-
Podsłuchałem rozmowę łowców. Zdawali akurat raport dyrektorowi.
- Po co to
zrobili … - Płakała moja kuzynka. Przytuliłam ją starając się jakoś uspokoić
jej emocje.
- Musieli
mieć w tym jakiś interes. – Wtrącił Peter. – Te numerki na czołach muszą coś
oznaczać. No bo po co by je … nie wiem
nawet jak to nazwać. Skrobali ?
- Może teraz
chcą je oznaczyć. Pokazać Łowcą ile osób zamordowali. – Odezwała się po raz
pierwszy Carolyne.
- To nie ma
sensu. Gdyby tak było nie zostawiliby ich tak blisko Akademii. Po co by mieli ryzykować
? – Felix miał racje. – W tym musi być coś większego. - Spojrzałam się na Rose.
- Nie miałaś
jakiejś wizji ? – Wbiła we mnie wzrok. Wiedziałam co to znaczy.
- Pokazywały
mi się flagi Francji, Rosji, Niemiec i Norwegii oraz czwórka ludzi. – Pokiwała głową.
- Nie wiedziałam co to znaczy. Teraz wiem, że chodziło o morderstwa.
Wszyscy
zamilkli. Nikt nie chciał się odezwać. Ciszę przerwał dzwonek oznaczający
koniec lunchu. Postanowiłam na dzisiaj zakończyć lekcję i pójść na dach szkoły.
Zawsze tam chodziłam by uwolnić się od rzeczywistości. Mogłam tam spokojnie
podumać i zrelaksować się. Wyobrażałam sobie tych nieszczęsnych ludzi, którzy
zostali schwytani przez Demonów. Nie rozumiałam jak można było być tak
bezdusznym. Zaśmiałam się kpiąco. Przecież oni właśnie nie mieli dusz.
Zastanawiałam się czy istniał jakiś dobry Demon. No bo czemu nie ? Zawsze były
jakieś wyjątki. Tylko gdyby mieli jeszcze serca… Lecz czy czują ? Osobiście nie
miałam do czynienia z żadnym z nich i bałam się jak będzie wyglądać moje
pierwsze spotkanie. Jeśli dam plamę i mnie zabije ? Nawet nie chciałam o tym
myśleć. Umrzeć z myślą, że zawiodłam ojca ? Nigdy. Dałabym rade. W walce nie
powinno być żadnych wątpliwości. Bo jeśli je masz to najnormalniej w świecie
zginiesz. Niby nic, a jednak.
- Czy Ty
czasem nie masz lekcji ? – Usłyszałam męski głos za plecami. Natychmiast się odwróciłam
i wstałam. Simon. Cholera.
- Owszem. –
Ujrzałam na jego twarzy błysk rozbawienia. – A Ty warty ? – Strzelałam.
- Owszem. –
Odpowiedział tak jak ja. – I jak widać na warcie znalazłem Ciebie na dachu
podczas gdy powinnaś byś na zajęciach.
- I co ?
Poślesz mnie do dyrektora ? – Syknęłam. – Dołoży mi więcej treningów z Tobą.
Straszne. - Przewróciłam oczami.
- Przestań
marudzić. Twój wujek chce dla Ciebie dobrze.
- Skąd wiesz,
że jestem z nim spokrewniona ?
- Od niego.
Zagroził mi, że jeśli nie zajmę się Tobą odpowiednio to pożałuje. – Zaśmiałam się.
– No poważnie.
- Więc co ze
mną zrobisz ? – Zapytałam przypominając mu, że złapał mnie na wagarach.
- Jeśli Cię
zaprowadzę na lekcje to i tak uciekniesz, prawda ? – Kiwnęłam głową uśmiechając
się szyderczo. – To posiedzę sobie z Tobą. – Spojrzałam się na niego z nutką
kpiny.
- Nie
powinieneś pracować ?
- Mam warte
akurat na dachu. – Westchnęłam, a on się roześmiał.
- To prawda
co się stało ? – Zmieniłam temat. Simon doskonale wiedział o co mi chodzi.
Zaskoczyłam go jednak tym, że wiedziałam o morderstwach.
- Niestety. –
Odwrócił wzrok. Nie pytał nawet skąd posiadam taką wiedze. – Sam ich znalazłem.
– Ścisnął palce uspokajając się.
- To musiał
być straszny widok. – Nie wiem czemu, ale miałam go ochotę przytulić. Powstrzymałam się jednak w ostatniej chwili.
Skarciłam się nawet w myślach, że przyszło mi do głowy coś takiego.
- I był. –
Spojrzał się mi w oczy.
- Jesteśmy
tu bezpieczni ? – Musiałam zadać te pytanie.
- Nie masz
się czego bać. – Posłał mi ciepły uśmiech. – Przy mnie nic Ci nie grozi.
- Nie o siebie się martwię. – Skomentowałam. Położyłam
mu dłoń na ramieniu. – Martwię się o was. Skoro Demony rosną w siłę to nie
jesteście bezpieczni. – Westchnęłam. – Wracam na lekcję. Widzimy się jutro,
prawda ? – Kiwnął głową. Uśmiechnęłam się na pożegnanie i wróciłam na lekcję. ~~~~
Komentujcie. Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy ; ))
Pierwsze o czym pomyślałam jak tu weszłam : bardzo fajny wygląd. Dobrze się komponuje z tematem opowiadania i wprowadza w taką tajemniczość. <33 Cudo !
OdpowiedzUsuńSame opowiadanie też bardzo, bardzo interesujące. Wciąga i to strasznie. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu. ;)
www.littleworldnessy.blogspot.com
Tło fajne, chociaż przy końcu już mi się linijki myliły (efekt białego tekstu na czarnym tle). Ogólnie opowiadanie na prawdę bardzo ciekawe. Jedyne, co mi przeszkadzało to błędy np. w zapisie dialogów. No i kilka razy takie głupie błędy typu "bardziej potężniejsze" zamiast "bardziej potężne" bądź samo "potężniejsze". Pisz dalej, bo dodaję się do obserwatorów. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga z opowiadaniem: tropicielki.blogspot.com
Wciągające i ciekawe, brawo! <3
OdpowiedzUsuńSuper ! na pewno będę częściej , jak weszłam i zaczełam czytac nie mogłam się oderwać ! też pisze , jak chcesz to zajrzyj ;) :
OdpowiedzUsuńhttp://niezapowiedzianie.blog.pl/
Jejku. Ten Samon powoduje u mnie uśmiech na twarzy. :)
OdpowiedzUsuńCóż, nie przeszkadzam sobie, czytam dalej! :)
serce-smierci.blogspot.com