poniedziałek, 11 marca 2013

4 rozdział

Rozdział 4
- Eleanor, wstawaj. – Usłyszałam głos przyjaciółki. Otworzyłam ciężko oczy  spojrzałam na nią nienawistnie. – Dyrektor kazał Ci przekazać, że masz się wstawić jednak na 6.
- Jeszcze 5 minut. – Poprosiłam zakrywając się kołdrą.
- Za pół godziny jest 6. – Oznajmiła, a ja szybko wstałam.
- Już ? Tak w ogóle to czemu Ty nie śpisz ? – Spytałam ciekawa. Bo w końcu ona ma jeszcze dobrą godzinę snu. Podeszłam do szafy i chwyciłam strój sportowy.
- Bo wiedziałam, że inaczej nie wstaniesz na czas.- Uśmiechnęła się. – I miałam racje. – Puściła do mnie oczko, a ja pokazałam jej język.
- Bardzo śmieszne.
 Skomentowałam tylko i wbiegłam pod prysznic. Spięłam włosy i swoje nagie ciało polałam gorąca wodą. Opłukałam się szybko, namydliłam i spłukałam. Szybkim ruchem wytarłam się i ubrałam. Podeszłam do umywalki i umyłam zęby, a potem twarz. Makijaż nie było warto robić na trening o poranku, bo prędzej czy później zamiast na oczach byłby na całej twarzy i wyglądałabym jak jakiś szczur. Użyłam jeszcze dezodorantu i twarz posmarował kremem. Wchodząc do pokoju zobaczyłam, że Carolyn się rozciąga.
- To ja mam trening czy ty w końcu ? – Zażartowałam.
- Wole być przygotowana na każdą sytuacje Eleanor. – Cięta riposta, pomyślałam i uśmiechnęłam się.
Rzuciłam się na nią z zaskoczenia, a ona wkurzona próbowała rzucić mną o ścianę. Na jej nieszczęście byłam sprawniejsza fizycznie i silniejsza więc tylko ją przytrzymałam i udałam, że obcinam jej głowę.
- Idź już, bo się spóźnisz. – Spojrzałam na zegarek i zostało mi 5 minut.
- O cholera. – Krzyknęłam i poleciałam do sali treningowej.
Przebiegłam całe skrzydło i jednym kopniakiem otworzyłam drzwi.
- Jestem ! – Oznajmiłam głośno na oślep. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nikogo nie widziałam. – Jest tu ktoś ? – Spytałam słysząc tylko słabe echo. Było jak dla mnie za cicho i to było podejrzanie niebezpiecznie. Mój umysł rozkazał mojemu ciału się skoncentrować i przygotować na nadchodzące COŚ. Zrobiłam kilka cichych kroków naprzód, a moje palce u rąk raz się ściskały, a raz rozchodziły gotowe do walki. – Przyszłam na trening ! – Krzyknęłam. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi mocno wytężając słuch. Po moim czole poleciała jedna, mała kropla potu. Odwróciłam się w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu czyjejś obecności tak jak uczył mnie ojciec. Nagle poczułam czyjąś obecność za moimi plecami, ale kiedy już chciałam zaatakować obcy mnie wyprzedził i w jednej sekundzie znalazłam się jakieś dziesięć metrów dalej upadając bezpiecznie na moje kończyny. Wstałam i jednym skokiem rzuciłam się na napastnika, lecz ten chwycił mnie za ramiona i znowu mną rzucił o ścianę. Poczułam ból w plecach, ponieważ o nie się uderzyłam , jednakże szybko go zignorowałam i znowu stanęłam do walki. Mój przeciwnik był ode mnie wyższy o głowę i o wiele szerszy. Miał nade mną znaczną przewagę, ale do głowy wpadł mi pewien pomysł. Pobiegłam w jego kierunku i kiedy chciał mnie kopnąć ja prześlizgnęłam się pod jego kroczem i szybkim ruchem kopnęłam go w penisa. Zawahał się więc wskoczyłam na jego ramiona i dzięki porządnemu uściskowi na jego szyi teraz ja rzuciłam nim o ścianę.  – Słabo Ci idzie mój drogi. – Odezwałam się zasapana. Ten tylko uśmiechnął się łobuzersko i szybko znalazł się przede mną. Zanim zrobiłam unik, ten kolanem walnął mnie w brzuch i łokciem uderzył w udo. Zasyczałam z bólu i on na pożegnanie powalił mnie kopnięciem w biodro. Zsunęłam się na podłogę i chwyciłam się z bólu w cierpiące miejsce. Kiedy chciałam wstać i dalej walczyć ten przycisnął mnie do podłogi.
- I nie żyjesz. – Odezwał się i mnie puścił. – Myślałem, że będzie gorzej, ale super też nie jest. Czeka nas dużo pracy. – Powiedział. – Jestem Simon. – Posłał mi ciepły uśmiech i podał mi rękę chcąc pomóc mi wstać. Zmierzyłam go podejrzliwie i chwyciłam jego dłoń.
- Eleanor. – Przedstawiłam się. – Inaczej sobie Ciebie wyobrażałam. I przyznam, że pierwszy trening też nie był taki jak w mojej wyobraźni.
- Czyli jak ? – Zapytał ciekawy.
- Stary dziadek z zmarnowaną karierą. – Odpowiedział chytrze się uśmiechając. Dopiero teraz się mu dokładnie przyjrzałam i był młody oraz przystojny. Był brunetem o lekkim zaroście i szarych oczach . – Ile Ty masz lat ? – Spytałam ciekawa.
- 25. – Rozbawiłam go swoim pytaniem. – I dziadkiem w tym wieku raczej nie jestem .- Kiedy chciałam zrobić krok do tyłu mocno zabolała mnie kostka i wykrzywiłam twarz z bólu. Kiedy się o mało co nie przewróciłam Simon mnie przytrzymał w szczelnym uścisku. Czułam jego zapach, który nie wiem czemu mogłam wąchać godzinami. Spojrzałam się w jego oczy i szybko odwróciłam wzrok i zarumieniłam się. – Aż tak mocno Cię poturbowałem ? – Pokręcił głową i pomógł mi usiąść. – Pokaż tą kostkę. – Zrobiłam to co kazał potajemnie pogrążona w jego szarych oczach. Kiedy dotknął mnie swoimi opuszkami palców w kostkę znowu mnie zabolała i zasyczał cicho. – Skręciłaś ją. – Zauważył. Popatrzył się na mnie i w uśmiechu pokazał swoje białe zęby. – Muszę zapamiętać, że jesteś delikatną dziewczynką.
- Ja delikatna ? Uważaj co mówisz, bo jak Ci przyłożę… - Zaśmiał się, a mnie to wkurzało. – No i z czego się śmiejesz baranie ?! – Zupełnie zapomniałam, że jest moim nauczycielem i powinnam odnosić się do niego z szacunkiem. – Przepraszam trenerze.. – Upuściłam głowę ukrywając moje zdenerwowanie.
- Ostro. – Nie mógł się przestać śmiać. – Spokojnie wybaczam Twoje groźby i to, że nazwałaś mnie baranem. – Dalej się śmiał, a moja ręka chciała się przywitać się z jego twarzą. – Mów mi Simon, baran czy jak tam wolisz. – Poklepał mnie po ramieniu.
 - A może być matoł, palant i kretyn ?
- Jak wolisz. – Westchnął powoli przestając się śmiać. – Coś mi się zdaje, że nasze zajęcia nie będą nudne.  – Skomentował. Spojrzał się na mnie opiekuńczo. – Możesz wstać ? – Stanęłam na nodze i mimo tego, że jest skręcona postanowiłam wyłączyć ból i zacząć trening.
- Masz dla mnie coś ciekawego ? – Spytałam go z lekkim uśmiechem na twarzy. Spojrzał na moją kostkę i zdawało mi się, że na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.
- No to na początek piętnaście okrążeń. – Rozkazał, a ja to wykonałam.
***
Był już koniec dwugodzinnego treningu, a ja padałam z nóg. Następne spotkanie miałam mieć jutro o tej samej porze. Pomachałam Simonowi na pożegnanie i wyszłam. Podążyłam szybko do pokoju i wzięłam prysznic. Trwał on pięć minut, bo za pół godziny miałam mieć lekcje. Ubrałam czarne, poszarpane rajstopy, długi sweter, który był biały i do tego czarne oficerki. Włosy zostawił rozpuszczone i nałożyłam szybki makijaż.  Nałożyłam torbę na ramię i czekałam aż Carolyn będzie gotowa.
- Jak trening ? – Zapytała.
- Jestem padnięta, a dzisiaj mamy jeszcze zbiorowe ćwiczenia. – Westchnęłam zmęczona.
- A kto jest Twoim trenerem ?    
- Simon . – Przypomniałam sobie jego cudowne szare oczy.
- Ładny ? – Zaśmiałam się cicho. – Stary ?
- Ma 25 lat i jest przystojny. – Ona tylko zrobiła te wkurzające „uuu” i zaczęłam mi się przypatrywać. – Ej ! Ja mam chłopaka i poza tym on jest moim trenerem ! Uspokój się. – Rozkazałam, a ta tylko się śmiała. – Chodźmy na te cholerne lekcje. – Kiedy chciałam wyjść przypomniałam sobie, że mam skręconą kostkę i zasyczałam.
- Co Ci się stało ? – Zapytała zaniepokojona przyjaciółka.
- Skręciłam kostkę. Do jutra mi przejdzie. – Wzdrygnęłam ramionami. Ona tylko pokręciłam głową i podążyła na lekcje, a ja za nią.


~~~
Zachecam do komentowania !;)))

Szablon wykonała Rowindale dla Zaczarowane-Szablony

2 komentarze:

  1. Ojejku. Te opowiadanie jest fantastyczne :D
    No i nadal pomijając błędy xd
    Ale fantastyczne, nie ma co!
    Ps. Jejku, mam nadzieje że ona będzie z Samonem. No mimo różnicy wieku to wiesz... Ajajaj :D


    serce-smierci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak świetnie piszesz! To jest naprawdę intrygujące ;) parę błędów, ale za tą świetną fabułe ci daruje ;D
    Lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń

>