Rozdział 9
Czekaliśmy
całą paczką już na naszych opiekunów pod budynkiem, ale jak zobaczyłam kogo nam
przydzielili kompletnie mnie zatkało. Nie było ich w dodatku dwóch, a trzech.
Simon, Nicholas i mój tata ! Sądziłam, że zapadnę się pod ziemie. Podeszli w
trójkę i uśmiechali się w przeciwieństwie do mnie. Nie byłam zadowolona faktem,
że mój tatuś ma iść ze mną na zakupy i jeszcze ma nas chronić. Miałam ochotę
udusić tego, kto nam go przydzielił.
- Co tu
robisz ?! – Wykrzyczałam ledwo hamując nerwy.
- Alan
powiedział mi o Twojej wycieczce i pomyślałem, że ucieszysz się – Posłał mi
bardzo, a nawet za bardzo szeroki uśmiech. Dobrze wiedziałam, że to nie było
jego zamiarem, ale postanowiłam odpuścić. Westchnęłam głęboko i spojrzałam się
na niego surowym wzrokiem.
Bus już na
nas czekał. Z przodu usiadł mój tata z
Simonem i Rose (Dogadała się tak z Łowcami, ponieważ nie toleruje tylnych
siedzeń). W drugim rzędzie siedziała Carolyne, Peter, Felix i Lucy, a w trzecim
Alice, Leo i Tony. Ja musiałam siedzieć z tyłu z Nicholasem. Wkurzyłam się, ponieważ ojciec stwierdził, że
ja nie będę siedzieć koło Leo i muszę być pod czyimś nadzorem. No i tak się
składa, że padło na Nicholasa.
- Co powiesz
młoda ? – Zaczął blondyn. Spojrzałam się na niego od niechcenia.
- A jak
myślisz ? Mam za opiekuna mojego tatulka – Powiedziałam tak, by nikt inny nie
usłyszał – Miał to być miły wypad.
- A nie jest
?
- Nie –
Odwróciłam się w stronę szyby.
- Dasz radę
– Zaśmiał się, a ja mu na to odpowiedziałam wymuszonym uśmiechem.
Dojechaliśmy
do centrum w godzinę. Postanowiliśmy się podzielić na dwie grupy. Pierwsza
składała się chłopców, druga z Lucy, Rose i Alice, a trzecia z Carolyn i mnie.
I oczywiście inaczej być nie mogło – tata chodził z nami. Patrzyłam się błagalnym wzrokiem na
Simona, a on tylko wzdrygnął ramionami.
Poszliśmy więc na kebab, który uwielbiałyśmy. Nasz opiekun stał koło nas
i rozglądał się za ewentualnym niebezpieczeństwem. Naszym następnym celem był
sklep z sukniami. Moja przyjaciółka upatrzyła sobie białą sukienkę sięgającą do
kolan, która była idealnie do jej ciała przypasowana. Krój był prosty, nie
miała na sobie żadnych ozdób, a dekolt sięgał jej prawie do pępka. Musiałam
przyznać, że wyglądała ślicznie. Natomiast ja wzięłam sobie czerwoną suknie,
która dotykała podłogi z nacięciem przy prawej nodze. Miała mały dekolt i złoty
łańcuch w pasie. Patrząc na mojego rodzica widziałam, że nie jest zadowolony
wyborem kreacji, ale ja to miałam głęboko gdzieś.
Całą grupą
umówiliśmy się w salonie gier. Tony już na wejściu robił rzuty do kosza, Alice
i Lucy tańczyły na macie do piosenki, której w ogóle nie znałam, Rose grała z
Peterem w cyber game, mój brat z Leo „jeździli” na motorach, a moja
przyjaciółka strzelała do ptaków. Przypomniałam sobie, że miał być ten cały
Carol i owszem, był. Stał i oglądał jak dziewczyny tańczą. A ja ? Ja szczerze
mówiąc nie miałam ochoty na zabawę. Wyszłam z salonu i usiadłam sobie na murku.
Miałam ochotę wrócić do akademii i iść spać.
- Żelka ? –
Usłyszałam znajomy mi głos, który należał do Simona. Wzięłam od niego długiego
czerwonego węża i go zaczęłam jeść. – Jak Ci mija wycieczka ?
- Cudownie,
wręcz wspaniale – Wzięłam kolejnego gryza – A Tobie ?
- Ja jestem
tu na służbie, ale można powiedzieć, że dobrze – Wydał z siebie słodki chichot
– Chcesz się przejść ? – Zaproponował, a ja przyjęłam jego propozycje.
- Kiedy
wracamy ? – Zapytałam.
- Za
godzinę. Nie podoba Ci się ?
- Nie to, że
mi się nie podoba, ale nie sądziłam, że będzie ojciec – Patrzył się na mnie
przez dłuższą chwilę. Nic nie powiedział.
Kiedy
przechodziłam przez pasy zamyśliłam się i odcięłam od rzeczywistości. Nie
słyszałam trąbienia samochodu, ale poczułam chwyt mojego trenera i upadek na
ziemie. Wylądowaliśmy w samą porę na chodniku, a on leżał całym ciałem na mnie.
Jego usta dzieliły moje zaledwie kilka centymetrów. Czułam na sobie jego oddech i wzrok. Jego
dłoń delikatnie muskała mój policzek , a druga trzymała mnie w pasie.
Usłyszałam tylko głos rozwścieczonego kierowcy, który krzyczał „wariatka!”.
Olałam to, liczył się tylko moment kiedy Simon był tak blisko mnie. Nie
potrzebowałam nic innego i marzyłam o tym by mnie pocałował… zaraz ! Stop ! Mam
chłopaka. Leo. O czym ja myślę ?! Miałam już mu kazać zejść, ale nie mogłam, bo
czułam, że on również pragnął tego co ja. Patrzyłam się w jego nieziemskie
szare oczy. Za każdym razem mnie zachwycały. Powoli się do mnie przybliżał, ale
powstrzymał się i wstał. Podał mi rękę, by pomóc mi wstać.
- Nic Ci nie
jest ? – Zapytał troskliwie, ale słychać było jego drżenie w głosie.
- Nic.
Tym o to
sposobem zakończył się nasz wypad. Wróciliśmy do Akademii z naszymi zakupami.
Byłam tak pochłonięta chwilową bliskością Simona, że nie pożegnałam się z nikim
i poszłam prosto do mojego pokoju. Najnormalniej w świecie się położyłam. Nie
poznawałam siebie, naprawdę.
***
Była niedziela
więc dzień wolny od zajęć. Poszłam na dach akademii gdzie czułam się najlepiej,
gdzie mogłam pobyć chwile sama. Znowu
myślałam o momencie kiedy Simon leżał na mnie i spoglądaliśmy w swoje oczy. To
było magiczne uczucie, którego chyba nigdy nie przeżyłam… nawet z Leo. Walnęłam
się w głowę, by wyrzucić tą myśl z głowy, ale nie podziałało. Zachowuje się jak głupi bachor, który
zauroczył się w własnym nauczycielu. Co za bezsens. Usłyszałam piosenkę kapeli
Three Days Grace, która wydobywała się z mojego telefonu. Na wyświetlaczu
wyskakiwał napis LEO. Cudownie –
pomyślałam. Nacisnęłam lewy przycisk.
- Tak ? –
Odezwałam się.
- Chodź
szybko do biblioteki. Kolejna ofiara – Oznajmił mi krótko. Na sam wyraz OFIARA
otrzeźwiałam i zaczęłam myśleć racjonalnie.
- Już idę –
Rzekłam i pobiegłam do biblioteki gdzie wszyscy już siedzieli.
Usiadłam na
kanapie przy moim chłopaku i czekałam, aż ktoś się odezwie. Bezskutecznie.
- Więc ? –
Zaczęłam pierwsza.
- Łowcy
znaleźli ją przybitą do muru – Odpowiedział mi Felix.
- A
dokładniej ?
- Na czole
numer 5. Nazywała się Veronica Motonez i
miała 80 lat.
- Z
Hiszpanii – Dopowiedział Peter.
- Coś
jeszcze wiadomo ?
- Zniknęła
kadetka naszej akademii – Nie wierzyłam. Spojrzałam się na Leo, który to
powiedział – Mia Anderson.
- Przecież
do siostra Kathy ! - W tej chwili wiedziałam tylko jedno. Teraz nawet tutaj nie
jest bezpiecznie.
Jeśli fajny dawaj komentarz ! Każda opinia jest dla mnie ważna ! ; ))
Bardzo oryginalne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
austin-forever-ally.blogspot.com
Bardzo, bardzo fajne! :)
OdpowiedzUsuńW końcu jakaś romantyczna akcja z moim ulubieńcem <3
Czekam na więcej!:)
serce-smierci.blogspot.com
Świetne opowiadanie. Super fabuła. Nie mogę doczekać się dalszej części. ♥ Ciekawi mnie kto jeszcze zginie... :3
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie:
http://maagicspencer.blogspot.com/
świetne <3 uwielbiam Twoje opowiadanie !
OdpowiedzUsuńZajebiste , nawet nie wiesz jaką mi sprawia przyjemność czytanie tego opowiadania, jak to czytam czuje się jakbym była w innym świecie , bardzo fajne naprawdę.
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać następnych rozdziałów *.*
Fantastycznie ;3 Interesujące przez co przeczytałam do końca:) . Wciągneło mnie ...<3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie http://modowelove1.blogspot.com/
Osz w mordę! No nie spodziewałam się, ale z drugiej strony i tak się cieszę. Cudooo. Czekam na kolejny!! ;***
OdpowiedzUsuńWygląd jest okropny. Proponuję zamówić sobie tutaj nowy szablon: wyimaginowana-grafika.blogspot.com/ , a jak nie chcesz to usuń zdjęcie z nagłówka, zrób tło w kolorze białym, zamiast tego przezroczystego tła zrób normalne białe, czcionkę w kolorze liści na jesień i powiększ do 14, a w komentarzach zmniejsz, bo jest taka wielka.
OdpowiedzUsuńUsuń to ''info'', bo tam nic takiego nie ma.
Źle zapisujesz dialogi. Powinno być tak: (tekst jest przykładowy)
- Hej. Masz może fajkę? - zapytałam jakiegoś chłopaka stojącego obok starego budynku.
Nie ma spacji przed znakiem zapytania czy wykrzyknikiem, a jak jest drugi myślnik to piszesz z małej litery, a ty robisz to z dużej. Sporo literówek i braków przecinka.
Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/
Podziwiam . Czekam na koljeny;d
OdpowiedzUsuńblog super, przeczytałam wszystkie rozdziały czekam na następne :D
OdpowiedzUsuńSkoro każda opinia jest dla Ciebie ważna, mam nadzieję, że potraktujesz mój komentarz jako motywację. A to dlatego, że jest mnóstwo spraw do poprawy.
OdpowiedzUsuńZacznę od szablonu - jest wiele blogowych szabloniarni, które na blogach potrafią zrobić istne cuda, więc myślę, że zgłoszenie się do jednej z nich byłoby dobrym pomysłem.
Przenosząc się do samego opowiadania, a pomijając, że "odkrywanie losów Eleonor w Akademii" nie wydaje mi się niczym ciekawym czy nieprzewidywalnym, musisz poważnie popracować nad stylem. Interpunkcja w Twoim opowiadaniu zdaje się rządzić własnymi prawami, nie mam pojęcia jak spacja znalazła się przed każdym wykrzyknikiem i znakiem zapytania, a dialogów pod żadnym pozorem nie zapisuje się w ten sposób (tutaj poszukaj w internecie kilku najważniejszych zasad, które wcale nie są skomplikowane). Sama akcja jest jakaś chaotyczna, sztuczna, a bohaterka niezwykle wręcz irytująca. A jak widzę w opowiadaniach potoczne zwroty, krew mnie zalewa. Jest tyle barwnych słów, którymi można je zastąpić! Język to niemal nieograniczone możliwości.
Podsumowując, postaraj się popracować nad błędami, wypracuj styl, obmyśl ciekawszą fabułę i próbuj dalej. Przede wszystkim jak najwięcej czytaj i pisz, bo to pomaga. Nic nie przychodzi samo z siebie i nie od razu można stworzyć literackie arcydzieło.
Pozdrawiam,
Animi (mowa-snow.blogspot.com)
Masz świetny talent! :D Aż ci zazdroszczę. Piękny blog i opowiadanie super. :D Informuj mnie o nowych rozdziałach na moich blogach.
OdpowiedzUsuńhttp://wiwerna.blog.pl/
http://elemendid.blog.onet.pl/
Rose :*
Jezu kocham MISTYCZNA AKADEMIE <3 Kazdy rozdzial coraz bardziej mnie intryguje, ale i rozsmiesza :D Nie moglam kiedy okazalo sie ze tatus tez jedzie :D BOSKIE <3
OdpowiedzUsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuń